TSUE analizuje granice sankcji kredytu darmowego po pytaniach z Polski

Do Trybunału Sprawiedliwości UE trafiły kolejne pytania z Polski dotyczące sankcji kredytu darmowego. Tym razem wystąpił z nimi Sąd Rejonowy w Brodnicy. Sprawa dotyczy zasad odpowiedzialności banków i firm pożyczkowych za błędy w umowach z klientami.

Sąd chce ustalić, w jakich sytuacjach konsument ma prawo oddać tylko pożyczony kapitał, bez odsetek i opłat. Wątpliwości budzi to, czy każda pomyłka w informacjach przekazywanych klientowi, nawet drobna i bez znaczenia dla jego decyzji, powinna automatycznie prowadzić do nałożenia na instytucję finansową tak surowej konsekwencji.

Pytania mają pomóc określić, gdzie przebiega granica między ochroną klienta a nadmiernym obciążeniem pożyczkodawcy. Odpowiedź TSUE może zmienić podejście sądów do podobnych spraw w całej Polsce.

Sprawa Alior Banku przed TSUE: sąd z Brodnicy o granicach sankcji kredytu darmowego

Spór o sankcję kredytu darmowego z Polski trafił do Luksemburga. Sąd Rejonowy w Brodnicy skierował pytania do Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie przeciwko Alior Bank S.A. Orzeczenie zapadło 27 października (sygn. I C 487/24), a w TSUE sprawa figuruje już pod numerem C-684/25. Choć w europejskiej bazie brak jeszcze pełnego uzasadnienia, znana jest treść samych pytań. I to ona pokazuje kierunek rozważań sądu.

Z pytaniami płynie jasny sygnał. Brodnicki sąd nie chce oceniać spraw w oderwaniu od sensu przepisów. Interesuje go skutek dla obu stron umowy. Pyta więc, czy mechanizm, który zwalnia klienta z kosztów kredytu, powinien działać automatycznie, nawet gdy uchybienie po stronie banku ma charakter błahy i nie miało wpływu na decyzję klienta.

W tle pojawiają się dwie dyrektywy unijne. Jedna dotyczy umów konsumenckich, druga ogólnych zasad ochrony nabywcy usług finansowych. Obie mają wzmacniać pozycję klienta. Nie dają jednak – w ocenie sądu – podstaw do stosowania przepisów w sposób mechaniczny, bez analizy kontekstu i skutków.

Z treści pytań wynika też próba zachowania równowagi. Ochrona konsumenta nie powinna przeradzać się w narzędzie do obchodzenia reguł umowy. TSUE zdecyduje, czy sądy w Polsce mogą brać pod uwagę nie tylko zapis w ustawie, ale też realne znaczenie naruszenia.

Jak bank ma informować o podwyżkach opłat?

Sąd z Brodnicy bada, jak daleko może sięgać swoboda banków w opisie kosztów kredytu. Jedno z pytań do TSUE dotyczy opłat dodatkowych i zasad ich zmiany w trakcie trwania umowy. Chodzi o to, czy klient otrzymuje realną wiedzę o ryzyku finansowym, czy jedynie ogólne hasła.

W umowach często pojawiają się szerokie odwołania do sytuacji w gospodarce. Wskazuje się na inflację, decyzje banków centralnych czy zmiany prawa. Sąd ma wątpliwości, czy takie opisy w ogóle pozwalają kredytobiorcy przewidzieć, jak bardzo mogą wzrosnąć koszty. Samo wymienienie zjawisk makroekonomicznych może nie mówić nic o skali przyszłych obciążeń.

Dlatego do Luksemburga trafiło pytanie o standard informacji. Sąd chce wiedzieć, czy bank powinien jasno wskazać sposób liczenia podwyżek, a także górny pułap zmian. Klient musiałby wtedy już przy podpisywaniu umowy mieć obraz możliwych skutków dla domowego budżetu.

Podstawą wątpliwości jest dyrektywa 2008/48/WE. Wymaga ona, by koszty kredytu opisano w sposób prosty i czytelny. Dotyczy to nie tylko samych opłat, lecz także reguł, według których mogą się one zmieniać. TSUE rozstrzygnie, czy ogólne formułki spełniają ten wymóg, czy też potrzebna jest większa precyzja.

Sankcja kredytu darmowego a proporcjonalność

Druga sprawa, którą bada sąd z Brodnicy, dotyczy możliwości skorzystania przez klienta z tzw. sankcji kredytu darmowego. Podstawa prawna to art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim z 12 maja 2011 r. (Dz. U. z 2025 r. poz. 1362). Przepis przewiduje, że jeśli bank nie spełni choćby jednego z wielu wymogów lub nie dopełni któregokolwiek warunku określonego w umowie, klient może, po złożeniu pisemnego oświadczenia, oddać kredyt bez odsetek i innych kosztów. Zwrot odbywa się w terminie i w sposób przewidziany w umowie.

Sąd pyta TSUE, jak interpretować ten przepis w świetle art. 23 dyrektywy 2008/48/WE. Dyrektywa mówi, że sankcje stosowane w przypadku naruszenia przepisów powinny być skuteczne i odstraszające, ale także proporcjonalne. Innymi słowy – nie każda pomyłka banku musi prowadzić do automatycznego zastosowania najcięższej kary wobec kredytodawcy.

Z pytania wynika, że polski sąd szuka równowagi między ochroną konsumenta a sprawiedliwym traktowaniem banku. Chodzi o to, by sankcja była stosowana świadomie i z rozwagą, a nie mechanicznie, bez uwzględnienia wagi naruszenia.

Broń atomowa dla konsumenta? Wątpliwości sądu w sprawie SKD

Sąd z Brodnicy zastanawia się, kiedy sankcja kredytu darmowego (SKD) powinna faktycznie działać. Chodzi o sytuacje, gdy klient został prawidłowo poinformowany o najważniejszych warunkach kredytu – całkowitej kwocie, kosztach, oprocentowaniu, RRSO i zasadach naliczania odsetek. Problem pojawia się przy drobnych, nieprecyzyjnie opisanych opłatach, które nie miały realnego wpływu na decyzję konsumenta.

Sąd pyta, czy w takich przypadkach SKD powinna być stosowana automatycznie. Trzecie pytanie prejudycjalne precyzuje wątpliwość: czy sąd krajowy może odmówić zastosowania sankcji, jeśli prokonsumenckie cele dyrektywy 2008/48/WE mogą być osiągnięte innymi środkami ochrony.

W praktyce oznaczałoby to, że zamiast uruchamiać pełną sankcję, wystarczyłoby uznać kwestionowany zapis za nieuczciwy i nakazać zwrot nienależnie pobranych opłat. Sąd sugeruje, że takie rozwiązanie mogłoby być wystarczające, gdy naruszenie jest formalne i nie wpływa znacząco na sytuację ekonomiczną klienta.

To podejście pokazuje, że polski sąd stara się balansować między ochroną konsumenta a proporcjonalnym traktowaniem kredytodawcy, zamiast stosować automatycznie najwyższą możliwą sankcję.

Co zrobić, gdy SKD nie jest zasadne?

Sąd z Brodnicy pyta TSUE, jak postępować, gdy zastosowanie sankcji kredytu darmowego (SKD) wydaje się nieuzasadnione. Chodzi o sytuacje, w których na wczesnym etapie procesu sąd stwierdza, że lepszym rozwiązaniem byłoby uznanie jednej z klauzul za nieuczciwą, zamiast przyznawania konsumentowi prawa do pełnej sankcji.

Czwarte pytanie prejudycjalne dotyczy obowiązku informowania stron o skutkach prawnych różnych rozwiązań. Sąd chce wiedzieć, czy należy wyjaśnić klientowi i bankowi różnicę między SKD a uznaniem klauzuli za nieuczciwą. Takie informacje pozwoliłyby stronom świadomie zdecydować, który środek ochrony wybrać.

W treści pytania sąd wskazuje, że może dojść do przekonania, iż zastosowanie SKD byłoby nieproporcjonalne lub nieadekwatne w konkretnych okolicznościach. Pytanie pokazuje, że sąd szuka równowagi między ochroną konsumenta a sprawiedliwym traktowaniem kredytodawcy, zamiast automatycznie uruchamiać najostrzejszą sankcję.