Już 13/02 TSUE wytyczy przyszłość banków w kontekście SKD – skala nieprawidłowości nawet większa niż w przypadku spraw frankowych

TSUE wkrótce ogłosi swój pierwszy wyrok dotyczący Sankcji Kredytu Darmowego (SKD) w polskiej sprawie C-472/23. Decyzja zapadnie 13 lutego 2025 r. To jedno z sześciu postępowań wszczętych na wniosek polskich sądów, które domagają się wyjaśnień w sprawie SKD.

Równolegle tematem zajmie się Sąd Najwyższy. Trzy pytania prawne w tej kwestii skierował do niego Sąd Okręgowy w Poznaniu. Tymczasem liczba pozwów związanych ze SKD rośnie lawinowo – zbliża się do 12 tysięcy. Konsumenci składają też coraz więcej reklamacji dotyczących kredytów, co kwartał odnotowuje się wzrost o 30-40%.

Banki naciskają na szybkie wprowadzenie nowelizacji ustawy o kredycie konsumenckim i promują własne propozycje zmian dotyczących SKD. W obliczu problemów instytucje finansowe nie widzą winy po swojej stronie – odpowiedzialnością obarczają kancelarie prawne oraz państwo, twierdząc, że unijna dyrektywa została wdrożona w niewłaściwy sposób.

Pierwszy wyrok TSUE w sprawie SKD już 13 lutego 2025 r.

TSUE wyda 13 lutego 2025 r. orzeczenie w sprawie C-472/23, odpowiadając na pytania Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy. Dotyczą one m.in. błędnie podanej przez kredytodawcę rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO) oraz zgodności polskich przepisów o kredycie konsumenckim z unijną dyrektywą z 2008 roku.

Dyskusja wokół SKD nabiera tempa. Banki kwestionują sposób wdrożenia unijnych regulacji i chcą zmiany przepisów. Obowiązujące od lat zasady przewidują, że za każde naruszenie obowiązków informacyjnych kredytodawca traci wszystkie odsetki, prowizje i opłaty, co oznacza dla konsumenta darmowy kredyt. Sektor finansowy postuluje wprowadzenie systemu łagodzenia sankcji, argumentując, że obecne regulacje są zbyt rygorystyczne.

Do Sądu Najwyższego trafiły pytania prawne odnoszące się do SKD

22 stycznia 2025 r. Sąd Najwyższy zarejestrował sprawę III CZP 3/25, wynikającą z pytań prawnych Sądu Okręgowego w Poznaniu. SN oceni trzy zagadnienia dotyczące SKD, które budzą spory między bankami a konsumentami.

Pierwsza kwestia dotyczy terminu przedawnienia roszczeń. Banki twierdzą, że roczny okres na skorzystanie z SKD liczy się od wypłaty kredytu, natomiast konsumenci – że od jego całkowitej spłaty. Prawnicy kredytobiorców podkreślają, że przyjęcie stanowiska banków mocno ograniczyłoby możliwość dochodzenia roszczeń, co byłoby niekorzystne na tle innych krajów UE.

Drugie pytanie dotyczy naliczania odsetek od skredytowanej prowizji i innych pozaodsetkowych kosztów. Kredytobiorcy płacą wtedy podwójnie – raz w formie prowizji, drugi raz w odsetkach od części kredytu przeznaczonej na jej pokrycie. To praktyka budząca wątpliwości pod względem uczciwości i przejrzystości kosztów. Banki liczą na korzystną dla siebie interpretację SN, powołując się na jego wcześniejsze stanowisko dopuszczające takie rozwiązanie.

Trzecia kwestia dotyczy błędnego wyliczenia RRSO i całkowitej kwoty do zapłaty w wyniku objęcia oprocentowaniem pozaodsetkowych kosztów kredytu. Sąd Najwyższy oceni, czy takie naruszenie daje podstawy do zastosowania SKD. Nieprawidłowe podawanie RRSO to częsta praktyka banków, która wprowadza konsumentów w błąd i utrudnia im porównanie ofert. Niedawny wyrok TSUE w sprawie słowackich kredytobiorców jasno wskazał na konieczność transparentności tego parametru, co może wpłynąć na decyzję SN.

Sprawa słowacka wytyczy trend w kwestii SKD – historyczny wyrok w sprawie C-677/23 z 23 stycznia 2025 r.

23 stycznia 2025 r. TSUE wydał istotny wyrok w sprawie C-677/23, dotyczącej kredytu konsumenckiego w słowackim banku. Kredytobiorcy domagali się unieważnienia części zapisów umowy i zastosowania sankcji kredytu darmowego. Powód? W umowie brakowało jasnej informacji o okresie kredytowania oraz założeń przyjętych do obliczenia RRSO.

Trybunał orzekł, że banki muszą wprost wskazywać w umowie sposób wyliczenia RRSO. Nie wystarczy, że kredytobiorca samodzielnie odnajdzie zasady jego kalkulacji. Informacje muszą być podane w sposób przejrzysty i zrozumiały.

Analiza polskich umów kredytowych pokazuje, że banki często nie spełniają tego standardu. Posługują się skomplikowanymi wzorami lub ogólnikowymi zapisami, nie wyjaśniając, jak faktycznie obliczono RRSO. Orzeczenie TSUE może wpłynąć na rozstrzygnięcia w polskich sądach dotyczące SKD i stać się punktem odniesienia w sporach konsumenckich.

Banki znowu stawiają się w roli pokrzywdzony, winiąc kancelarie i państwo za przyrost spraw o SKD

Na koniec III kwartału 2024 r. w polskich sądach toczyło się już 10 tys. spraw dotyczących SKD. Choć oficjalnych danych za cały rok jeszcze nie ma, szacuje się, że liczba pozwów przekroczyła 11–12 tys. Banki nie ukrywają niepokoju, bo liczba nowych spraw rośnie o 30–40% w każdym kwartale. Jednocześnie podkreślają, że dotychczasowe wyroki są dla nich korzystne – spośród około 1 tys. orzeczeń aż 80% miało zapaść na ich korzyść. Sytuację może jednak diametralnie zmienić ostatni wyrok TSUE dotyczący kredytobiorców ze Słowacji.

Sektor bankowy, podobnie jak w przypadku spraw frankowych, szuka winnych rosnącej liczby pozwów. Tym razem odpowiedzialność zrzuca na państwo, które miało niewłaściwie wdrożyć dyrektywę 2008/48/WE, oraz na kancelarie prawne i firmy odszkodowawcze zajmujące się skupowaniem wierzytelności. Przez lata banki nie kwestionowały przepisów ustawy o kredycie konsumenckim z 2011 r. Problem dostrzegły dopiero wtedy, gdy konsumenci zaczęli powoływać się na te regulacje w sądach.

Wiceprezes Związku Banków Polskich podczas niedawnej konferencji prasowej zaznaczyła, że aż 80% reklamacji i oświadczeń o SKD jest składanych przez pełnomocników lub cesjonariuszy, a nie przez samych klientów. Sugestia jest jasna – banki próbują przedstawić konsumentów jako ofiary prawników, którzy rzekomo wykorzystują sytuację dla własnych korzyści.

Podobne argumenty pojawiały się w sporach frankowych, ale rzeczywistość jest inna. Klienci indywidualni nie mają szans w starciu z bankami, które dysponują rozbudowanymi zespołami prawników. W wielu przypadkach walka o SKD kończy się w sądzie, bo instytucje finansowe nie przyznają się do błędów ani nie proponują ugód. To naturalne, że konsumenci szukają wsparcia specjalistów w konfrontacji z potężnym sektorem finansowym.

Banki wysuwają swoje propozycje odnoszące się do SKD i żądają natychmiastowej reakcji

W styczniu rząd rozpoczął prace nad nową ustawą o kredycie konsumenckim, przygotowaną przez UOKiK. Projekt ma dostosować polskie przepisy do Dyrektywy CCD II z września 2023 r., która zastąpiła wcześniejsze regulacje z 2008 r. Jedną z kluczowych zmian jest wprowadzenie mechanizmu miarkowania sankcji, czyli uzależnienia ich wysokości od skali naruszeń. To rozwiązanie jest korzystne dla banków, które od dawna wskazują, że polskie przepisy są bardziej restrykcyjne niż w innych krajach UE.

Sektor bankowy przyjął propozycję UOKiK z entuzjazmem. Cieszy go zarówno koncepcja stopniowania sankcji, jak i zapowiedź doprecyzowania katalogu naruszeń objętych SKD. Zaniepokojenie budzi natomiast pomysł objęcia sankcją kredytu darmowego błędów przy ocenie zdolności kredytowej. Wiceprezes ZBP Agnieszka Wachnicka określiła go jako „bardzo niebezpieczny”, argumentując, że wyliczanie zdolności kredytowej zawsze ma pewien uznaniowy charakter. Banki prawdopodobnie będą naciskać na usunięcie tego zapisu, choć jego wprowadzenie wynika bezpośrednio z unijnej dyrektywy.

Instytucje finansowe przygotowały także własne propozycje zmian w art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim, który reguluje sankcję kredytu darmowego. Chcą zastąpić ją łagodniejszą formą – Sankcją Obniżenia Kosztów. Dokumenty w tej sprawie trafiły już do UOKiK, KNF i Ministerstwa Finansów. Banki naciskają na szybkie uchwalenie nowej ustawy, najlepiej jeszcze przed oficjalnym wdrożeniem dyrektywy CCD II do polskiego prawa.

Co proponuje ZBK w sprawie SKD?

Banki dążą do złagodzenia skutków sankcji kredytu darmowego i proponują istotne zmiany w ustawie o kredycie konsumenckim. Chcą, aby w przypadku naruszeń przepisów wynagrodzenie banku nie było całkowicie anulowane, lecz jedynie obniżone – do połowy odsetek umownych. Obecnie za każde uchybienie instytucja finansowa traci zarówno prawo do odsetek, jak i prowizji.

Nowa koncepcja zakłada również powiązanie sankcji z konkretnym naruszeniem. Jeśli błąd dotyczyłby np. opłat i prowizji, klient spłacałby kredyt bez tych kosztów, ale z odsetkami. Banki liczą także na ograniczenie liczby obowiązków informacyjnych. Chcą, by przepisy wymagały jedynie tych danych, które faktycznie wpływają na prawa i interesy konsumentów.

Istotnym elementem propozycji jest doprecyzowanie zasad przedawnienia roszczeń konsumentów. Banki dążą do jednoznacznego określenia momentu, od którego liczy się termin przedawnienia, co pozwoliłoby uniknąć rozbieżności interpretacyjnych w sądach.